Nie spodziewałem się tego, co stało się na rynkach po wygranej Donalda Trumpa. Nie wykluczałem jego wygranej, bo przewaga sondażowa Clinton była zdecydowanie zbyt mała, a doświadczenia z referendum w sprawie Brexitu pokazywało, że „sondażowniom" nie można już wierzyć.
Wygrana tego kandydata mnie więc nie zaskoczyła, ale nie można tego powiedzieć o reakcjach rynków. Owszem, pisałem, że negatywna reakcja po sukcesie Trumpa będzie krótkotrwała, ale myślałem o reakcji 2–3-dniowej, a nie o połowie dnia spadków kursów akcji i wzrostu ceny złota, a potem o euforii – zdecydowanie bardziej widocznej w USA.
Wytłumaczyć takie zachowanie rynków oczywiście potrafię – tak jak w kawale o dwóch analitykach („rozumieć" vs. „wytłumaczyć") – ale uważam, że nie ma sensu się w to bawić, bo byłoby to tylko dopasowywanie do...