Po okresie giełdowej hossy na początku XXI w., zakończonej krachem w 2008 r., podczas którego większość spółek straciła ponad połowę wartości, polscy inwestorzy zaczęli poszukiwać alternatywnych inwestycji na rynku, dzięki którym mogliby zarobić pieniądze niezależnie od panującej koniunktury giełdowej. Takim rynkiem okazał się forex, na którym można zarabiać zarówno na zwyżkach, jak i spadkach instrumentów finansowych. Popularność tego typu inwestycji zaczęła gwałtownie rosnąć, przyciągając na polski rynek zagranicznych brokerów kuszących klientów ofertą szybkiego i łatwego zarobku. Brokerzy, zarówno polscy, jak i zagraniczni, zainwestowali ogromne pieniądze w reklamę i kontrakty sponsorskie z celebrytami oraz markami sportowymi, aby przyciągnąć jak najwięcej klientów. Tak też się stało – liczba osób inwestujących na tym rynku i obracanych przez nich pieniędzy gwałtownie rosła.
Jednak na początku 2015 r., po zniesieniu przez Narodowy Bank Szwajcarii ustalonego cztery lata wcześniej minimalnego kursu wymiany euro do franka na poziomie 1,20, pojawiły się pierwsze bankructwa...