Od kilkunastu miesięcy przez GPW przetacza się fala wezwań i tzw. delistingów. Fala ta skutecznie przykrywa liczbę nowych spółek debiutujących na warszawskich giełdzie. Efekt netto jest taki, że ubywa nam firm notowanych na rynku głównym.
W przypadku wezwań kolejność rzeczy jest znana: wzywający (obecny akcjonariusz spółki lub zewnętrzny podmiot) wzywa do zapisywania się na sprzedaż akcji, zarząd spółki, na którą się wzywa, przedstawia stanowisko w tej sprawie, a potem ruszają długie zapisy, których kulminacja następuje w ostatnich dniach przed datą określoną w treści wezwania.
I choć powody ogłaszania wezwania są publicznie znane, często w sferze niedomówień pozostaje kwestia wyceny przedsiębiorstwa proponowana w wezwaniu. Przepisy mówią, że cena w wezwaniu musi być wyższa od średniej arytmetycznej ze średnich dziennych cen ważonych wolumenem obrotu zarówno...