Czego jako analityk rynkowy najbardziej się pan teraz obawia?
Nie będę tu oryginalny – największym źródłem obaw są wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Zwycięstwo Hillary Clinton oznacza kontynuację polityki poprzednika, więc dla rynków będzie pozytywnym sygnałem. Triumf Donalda Trumpa natomiast oznacza niepewność, której rynki nie lubią. Nie wiadomo, na ile populistyczne hasła kandydata republikanów były tylko wyborczym chwytem, a na ile realnym pomysłem na uprawianie polityki. Ryzyko jest bardzo poważne, co widać chociażby po reakcjach rynków na najnowsze sondaże.
Zwycięstwo Trumpa jest już w cenach?
Nie ma go. Wielu ekspertów porównuje przedwyborczą gorączkę z tym, co się działo przed referendum w sprawie Brexitu. Niestety, rynki nie wyciągnęły nauki z tamtego doświadczenia i nie przygotowały się na czarny scenariusz. Po debatach wszyscy utwierdzili się w przekonaniu, że Hillary Clinton wygra. Ostatnie sondaże nieco te oczekiwania zmieniły,...