Mirosław Kachniewski
prezes zarządu SEG
W ubiegłym tygodniu snułem rozważania na temat wyzwań, jakie stoją przed giełdami z uwagi na wzrastającą konkurencję międzynarodową oraz technologiczną. Dziś chciałbym się zastanowić, co by było, gdyby giełdy nie było. Wbrew pozorom nie jest to problem czysto hipotetyczny i dlatego obecni i potencjalni emitenci powinni być przygotowani na życie pozagiełdowe, przynajmniej przez kilka kolejnych lat.
Oczywiście nie przewiduję całkowitej likwidacji giełd w najbliższym czasie. Ale nie sposób abstrahować od postępującego procesu ograniczania roli giełd w gospodarce. W przypadku rynku polskiego statystyki nieubłaganie wskazują, że podstawowe parametry (liczba i wartość notowanych spółek, obroty, IPO) są coraz gorsze i trudno wskazać powody, dla których miałoby się to zmienić. Przy tak niskich wycenach spółki raczej kupują niż sprzedają swoje akcje, dodatkowo obniżając wartość kapitalizacji rynku. Niskie wyceny to olbrzymie zagrożenie dla giełdy nie tylko z powodu braku wzrostu czy buy-backu. To także okazja dla różnych funduszy, aby skupić akcje po atrakcyjnej cenie i wycofać spółkę z notowań – po raz pierwszy od 2003 r. mamy więcej delistingów niż debiutów.
Mając na względzie powyższe, emitenci de facto...