Pierwsze miesiące roku przyniosły nam solidną huśtawkę nastrojów w zakresie wyników naszej gospodarki. Bladziutko wypadł styczeń, zupełnie inne nastroje panowały natomiast po lutym. Dla odmiany marzec przyzwoitym mogli nazwać jedynie niepoprawni optymiści. To właśnie oni twierdzili, że ostatnia mizeria wskaźników to nic innego jak perturbacje w rozłożeniu czasu pracy (i czasu świąt) pomiędzy marcem i kwietniem. Ich tezy będzie można skonfrontować z rzeczywistością już...