Mamy za sobą referendum, które nie dotyczyło spraw najistotniejszych dla obywateli, a kosztowało mnóstwo pieniędzy, spowodowało mnóstwo zamieszania i będzie miało negatywne skutki przez wiele lat. Na rynku kapitałowym podobną rolę odegra opublikowana właśnie nowelizacja ustawy o nadzorze w zakresie finansowania KNF. W tym przypadku proces legislacyjny też był bardzo krótki, pomysł nie był wystarczająco przemyślany, a przede wszystkim zmiana dotyczy kwestii, które nie są istotne dla uczestników rynku. Podobnie jak w przypadku referendum widać tu bardzo wyraźnie, jak władza lewituje, zajmując się tym, co sama uważa za ważne, nie zniżając się do rozwiązania realnych kłopotów zwykłych śmiertelników, wynikających zresztą najczęściej z dziurawych regulacji przyjętych wcześniej. I podobnie jak w przypadku referendum zmiana ta nie tyle rozwiąże, ile stworzy nowe problemy.
Pierwsza grupa problemów związana jest z samą formułą stanowienia prawa. W związku z tym, że argumenty SEG (i innych uczestników rynku) były zbyt mocne, aby zwalczyć je na gruncie merytorycznym, projekt zmian poszedł szybką ścieżką (jako projekt poselski), z pominięciem procedury konsultacji obowiązującej w cywilizowanych krajach. W konsekwencji prace wyglądały w ten sposób, że podczas posiedzeń komisji czy podkomisji jedna grupa uczestników mówiła, że coś jest białe, druga – że...