Poprzednio pisałem, jak może wyglądać rynek przyszłości w kontekście infrastruktury i bezpieczeństwa obrotu. Dziś zajmiemy się kwestiami regulacyjnymi i próbą odpowiedzi na pytania postawione w ubiegłym tygodniu.
Najważniejsze pytanie dotyczy tego, po co na rynku kapitałowym są regulacje ubezwłasnowolniające inwestorów. Przyczyną tego stanu rzeczy są dwa dogmaty:
– skoro na rynku regulowanym dochodzi do nadużyć, to bez regulacji byłoby jeszcze gorzej;
– skoro na rynku nieregulowanym dochodzi do nadużyć, to należy ograniczyć obszar nieregulowany.
Tyle że przy nich należy umieścić gwiazdkę i dopisać drobnym drukiem: „niepoparte żadnymi badaniami". Na podstawie tych samych danych można wyciągnąć dwa odwrotne wnioski:
– skoro jest coraz więcej regulacji i coraz więcej nadużyć, to należy ograniczyć obszar regulacji;
– skoro na rynku regulowanym dochodzi do nadużyć, to należy ograniczyć obszar regulowany.
Chciałbym podkreślić, że bynajmniej nie postuluję całkowitego odejścia od regulacji – one są potrzebne, choć w dużo mniejszym natężeniu. Natomiast nieuniknione jest odejście od monopolu...