Nie jest źle – tak można podsumować I półrocze. WIG wzrósł o 3 proc., złoty stracił trochę do dolara, ale umocnił się do euro, obligacje skarbowe potaniały.
Ktoś powie, że wzrost WIG w tej skali jest symboliczny i niesatysfakcjonujący. W końcu jesteśmy po sześciu latach hossy i nie ma co liczyć na dynamikę z lat 2009–2010.
Do maja zresztą sytuacja rozwijała się lepiej. WIG wybił się wówczas z 1,5-rocznej formacji konsolidacyjnej i próbował się zbliżyć do 60 tys. pkt. Na...