Pojęcie ładu korporacyjnego zrobiło w ostatnich latach olbrzymią karierę. Postulat większego zaangażowania akcjonariuszy w sprawy spółek, których są współwłaścicielami, wydaje się oczywisty i bezdyskusyjny. Pojawia się w tym kontekście pytanie, dlaczego tak oczywista z pozoru kwestia nie może się doczekać realizacji. I to nie tylko w Polsce, ale i na bardziej rozwiniętych rynkach.
Moim zdaniem powodem tego (domniemanego) niepowodzenia jest zamęt pojęciowy. Dla każdego z inwestorów inaczej rozłożone będą akcenty ładu korporacyjnego. Próby ujednolicenia tych oczekiwań doprowadziły do powstania różnego rodzaju kodeksów dobrych praktyk, które w jeszcze większym stopniu skomplikowały sprawę. Jeśli spojrzymy na rynek polski, to zarówno inwestorzy instytucjonalni, jak i indywidualni przywiązują do ładu korporacyjnego bardzo dużą wagę. Jednocześnie ani jedni, ani drudzy nie znają postanowień Dobrych Praktyk Spółek Notowanych na GPW. Dlaczego? Bo nie przystają one do ich rzeczywistych oczekiwań. W konsekwencji spółki tych zasad nie przestrzegają, choć niekoniecznie o tym raportują, przez co czytanie raportów o (nie)przestrzeganiu DPSN ma jeszcze mniej sensu i...