Czasy, gdy banki zajmowały główne place w dużych miastach i placówki tej samej instytucji można było spotkać po obu stronach ulicy, przechodzą do historii. Naziemna ekspansja kredytodawców się kończy, bo jest droga, a przed bankami trudny rok.
Według danych KNF na koniec ubiegłego roku sieć bankowa obejmowała 15 tys. placówek (razem z partnerskimi), ale było to o 279 mniej niż rok wcześniej. Eksperci PwC szacują, że w tym roku może zniknąć 300–500 oddziałów, czyli 2–3 proc. wszystkich.
Podobnego tempa kurczenia się sieci spodziewa się też Maciej Meder z firmy doradczej zeb. – Liczba placówek bankowych spada i będzie spadać, ale nie zakładam dramatycznego tempa tych zmian. Sądzę, że sieć może się zmniejszyć maksymalnie o 10 proc. oddziałów w perspektywie 2–3 lat – mówi.
Głównym powodem zamykania placówek przez banki jest konsolidacja i poszukiwanie oszczędności.
Czytaj więcej w „Rzeczpospolitej"