Dość drastyczny sposób popełnienia samobójstwa za pomocą samolotu pełnego pasażerów skłania ku wielu refleksjom związanym nie tylko z lataniem. Warto przy tej okazji zastanowić się szerzej, jakie problemy czają się w innych obszarach, kiedy jedna osoba podejmuje decyzje dotyczące innych, a ci inni nie mają na to żadnego wpływu. Z sytuacjami takimi możemy mieć do czynienia także na rynku kapitałowym, dlatego warto być mądrym po cudzej szkodzie.
Próbując dokonać prostej analogii pilota samolotu do prezesa spółki możemy znaleźć wiele podobieństw. Wprawdzie katastrofa spółki giełdowej nie jest tak spektakularna, gwałtowna i krwawa jak samolotu, ale też może spowodować ofiary, gdyż może być przyczyną niejednego zawału, o drobniejszych dolegliwościach i siwych włosach nie wspominając. Powstaje zatem pytanie, czy w spółkach są stosowne procedury? Czy zawsze w „kokpicie" są dwie osoby? Czy wiemy jak się zachować, kiedy zabraknie prezesa? Czy jest właściwa komunikacja i współpraca z wieżą kontroli lotów?
Oczywiście możemy założyć, że rzadko prezes popełnia...