Funkcja prezydenta w Grecji jest głównie reprezentacyjna i nie jest on wybierany w głosowaniu powszechnym, ale parlamentarnym. Kandydatem (jedynym) na prezydenta był były komisarz UE Stawros Dimas, ale nie zdobył on wymaganej większości głosów, i to w trzech (sic!) próbach głosowań. Rządząca Nowa Demokracja, dysponująca 155 głosami w 300-osobowym parlamencie, potrzebowała nieco większej liczby głosów do zatwierdzenia wyboru prezydenta, ale jednak dogadanie się w tej w sumie dosyć mało istotnej z pragmatycznego punktu widzenia sprawie było dla greckich polityków kompromisem nie do osiągnięcia. Dosyć to frapujący fakt, bowiem konsekwencje dla greckiego społeczeństwa mogą być bardzo poważne. Już wywołało to mocne spadki na giełdzie, a więc obywatele lokujący tam swoje oszczędności ponieśli straty. Druga część finansowa to obligacje skarbowe – greckie 10-latki mocno staniały. Wzrost rentowności tych papierów...