Zachowanie się głównych indeksów w USA w ciągu ostatnich kilku tygodni jest dla mnie z jednej strony dowodem na to, że pogłoski o rychłym końcu hossy za oceanem są mocno przesadzone, a z drugiej świadectwem tego, że Stwórca musi być Amerykaninem. Jak inaczej można wytłumaczyć tak spektakularne odbicie po spadku, który miał być pierwszą od dwóch lat „tą właściwą" korektą lub początkiem czegoś groźniejszego. To był prawdziwy giełdowy cud, coś, czego nigdy wcześniej nie...