Ostatnie tygodnie pokazały, że inwestorzy nie chcą dwa razy wchodzić do tej samej rzeki. Najpierw chodziło o nieskuteczne budzenie „demonów południa" po upublicznieniu problemów głównego akcjonariusza banku Espirito Santo. Głosy wskazujące na możliwe dalsze rozprzestrzenianie się znanego jeszcze z 2012 roku wirusa szybko ucichły, gdy rentowność obligacji włoskich czy hiszpańskich zeszła na nowe historyczne minima. Później przyszedł czas na geopolitykę i zaostrzenie na linii Zachód–Rosja po zestrzeleniu malezyjskiego...