Od listopada ubiegłego roku indeks WIG znajduje się w fazie korekty trendu wzrostowego, która przyjęła formę konsolidacji o lekkim spadkowym nachyleniu. Z jednej strony kurs nieśmiało wybija nowe dołki notowań, ale z drugiej – nie kwapi się do przerwania sekwencji coraz niżej położonych lokalnych szczytów. Od sześciu miesięcy rynek tkwi więc w technicznym marazmie, który wielu inwestorom może utrudniać podjęcie decyzji o kupnie lub sprzedaży akcji. – Trend boczny jest bardzo trudnym okresem do inwestowania. To zmora inwestorów stosujących strategie grania z trendem z tego prostego powodu, że ani wzrostowa, ani spadkowa tendencja nie jest w stanie się dłużej utrzymać. Z kolei doskonale się w nim czują inwestorzy stosujący oscylatory techniczne, które mają za zadanie wyłapać krótko i średnioterminowe punkty zwrotne – tłumaczy Przemysław Smoliński, analityk techniczny DM PKO BP. Ekspert zauważa jednak, że niezależnie od tego, którą strategię stosujemy, trzeba mieć świadomość, że ani jedna, ani druga nie wytrzyma próby czasy; każdy trend, nawet ten boczny, kiedyś się przecież kończy.
Stosując jednak...