Felietony

Apetyt na ryzyko rośnie w miarę jedzenia
08.05.2014, Mirosław Kachniewski

Ryzyko ma to do siebie, że lubi się materializować w najmniej pożądanych momentach. Częściowo wynika to z naszych błędów w postrzeganiu rzeczywistości, częściowo z samej rzeczywistości. Jeśli wszystko idzie dobrze, to drobnych problemów nie zauważamy, a jeśli dzieje się źle, to najmniejsze zdarzenie urasta do rangi problemu. Ale sama rzeczywistość staje się mniej łaskawa w sytuacjach trudnych – dopiero wówczas wychodzi, czy jesteśmy właściwie na nie przygotowani, czy są procedury, czy zadziałają zgodnie z przewidywaniami, czy nie zawiedzie czynnik ludzki.

Problem ryzyka i właściwego nim zarządzania jest szczególnie istotny dla spółek giełdowych, przynajmniej z dwóch powodów. Pierwszy dotyczy nieproporcjonalnie większych konsekwencji ewentualnej materializacji ryzyka niż w przypadku spółek „normalnych". Dla spółki niegiełdowej największym zmartwieniem będzie samo niekorzystne zdarzenie. Dla spółki publicznej to dopiero początek zmartwień. Następnie emitent musi się tym zmartwieniem podzielić z inwestorami, a w konsekwencji – z klientami i z konkurentami. Może to mieć określony wpływ na dostawy, sprzedaż, a jeśli...


Aby odczytać ten artykuł musisz być zalogowany.
Nie masz dostępu ?
Zamów pełen dostęp do Gazety Giełdy Parkiet
Abonament
1 miesiąc: 319,00 PLN
3 miesiące: 949,00 PLN
12 miesięcy: 3 198,00 PLN

podane ceny zawierają 8% VAT
zamów
TWOJE KONTO RP.PL