Trzeba przyznać, że podczas ostatnich kilku tygodni korekty Amerykanie napędzili sporo strachu, zarówno sobie, jak i graczom inwestującym na rozwiniętych rynkach zachodniej Europy. W gruncie rzeczy nie ma co się dziwić. W przeciwieństwie do właścicieli akcji na rynkach wschodzących, którzy ostatnich dwóch lat nie mogą zaliczyć do udanych, inwestorzy z Frankfurtu i Nowego Jorku mają co nieco do stracenia, po silnej hossie. Co prawda pozytywnie nastawionych zarządzających funduszami w USA jest w dalszym ciągu znacznie więcej niż...