Zagadnienie demografii przewija się w dyskusjach politycznych bez przerwy, a ja ostatnio widzę nasilenie w każdej prawie wypowiedzi dotykającej gospodarki. Jeśli rozmawiamy o emeryturach, rozmowa zawsze zbacza na problem starzejącego się społeczeństwa. Jeśli dyskutujemy o rynku pracy, na horyzoncie zaraz ujrzymy dane o liczbie młodych zatrudnionych. Gdy mamy zajmować się konsumpcją, to też jakby na siłę, a nie siłą rzeczy, dopatrujemy się związku między liczbą nowych konsumentów a procentami wzrostu sprzedaży.
Nie będę ukrywał, że lubię dzieci, chociaż sam...