Pamiętacie jeszcze, drodzy czytelnicy, Powszechne Świadectwa Udziałowe? Pewnie tak, choć trudno wam będzie sięgnąć pamięcią tak daleko – gdy w telewizji i prasie reklamowano Program Powszechnej Prywatyzacji. Program miał szczytne cele i nie najgorsze założenia, lecz sposób realizacji całego pomysłu, mówiąc w największym skrócie, przypomina dziś wystrzał ze słynnej rosyjskiej armaty Car Puszka.
Powszechne Świadectwa Udziałowe miały obudzić w Polakach poczucie uczestnictwa w rynku kapitałowym i dać namiastkę własności, przynajmniej w części przedsiębiorstw, które nie nadawały się do bezpośredniego prywatyzowania. Choć polski rynek kapitałowy był pod koniec lat 90. jako tako rozwinięty, a spora część inwestorów zdołała się już sparzyć na pierwszej bessie, PPP dawało nadzieję, że kolejne szeregi obywateli wciągną się do kapitałowej gry na wolnym rynku.
Nie udało się. Powszechna prywatyzacja okazała się mrzonką, a widok jednego PŚU, które każdy otrzymywał po okazaniu...