Mniej więcej od połowy bieżącego roku globalne rynki finansowe żyją w ciągłym strachu przed Fedem. A dokładniej przed tym, że rzeczony Fed postąpi zgodnie ze swoimi wcześniejszymi obietnicami i zacznie wycofywać się z ilościowego luzowania polityki pieniężnej. W sumie nic dziwnego, że rynki boją się tego wydarzenia. Przed nami kolejne bezprecedensowe wydarzenie w gospodarczej historii świata. A takie wydarzenia lubią obrastać mitami.
Cofnijmy się choćby te kilka lat wstecz do momentu, kiedy to Fed zaczynał wzmiankowane wyżej ilościowe luzowywanie polityki pieniężnej. Przypomnijmy sobie, ile wtedy pojawiło się strasznych teorii i obaw. A to, że wybuchnie super-, hiper-, megainflacja. A to, że napompuje się kolejny, tym razem największy w historii, bąbel spekulacyjny. I w ogóle, że przez takie działania Fedu to krowy stracą mleko, a plaga szarańczy nawiedzi Nowy Jork, Tokio, Londyn i parę innymi centrów finansowych. Taka jest natura ludzka. Wydarzenia bezprecedensowe, dziwne, niezrozumiałe od wieków budziły i budzą obawy czy wręcz strach. Nie zaskakuje więc fakt, że i tym razem – gdy nieuchronnie zbliża się kolejne bezprecedensowe wydarzenie gospodarcze – pojawiają się negatywne emocje. Każda informacja, która według inwestorów może...