Zysk w wysokości 18–20 proc. na debiucie to rzecz, która nie jest zbyt często obserwowana na polskiej giełdzie. Żadna z trzech megaprywatyzacji z 2010 roku (PZU, Tauron, GPW) nie przyniosła już w pierwszym dniu notowań tak sowitej stopy zwrotu, jaką teraz dały akcje PKP Cargo.
Z pewnością wszyscy odetchnęli po tym debiucie. Po pierwsze była to ulga dla inwestorów, którzy w końcu zarobili solidne pieniądze. Po latach, kiedy to wszystkie debiuty przebiegały w cieniu wszechobecnego, mitycznego kryzysu, wreszcie wszystko zagrało tak jak trzeba. Dobra oferta zbiegła się w czasie ze znakomitą koniunkturą giełdową....