Na Wall Street czy we Frankfurcie giełdy ocierają się o historyczne szczyty, dyskontując spodziewane odbicie w realnej gospodarce w II połowie roku. Tymczasem Warszawa razi słabością. Mało tego. Zamiast wiosennych zwyżek na parkiecie pojawiły się nowe argumenty za kontynuacją przeceny. Analitycy jednak uspokajają, że do bessy jeszcze daleko. Zapewniają, że wciąż mamy tylko korektę trendu wzrostowego. Skąd więc ta relatywna słabość naszych...