Trwa sezon publikacji danych za ubiegły rok, który polska gospodarka zakończyła na wyraźnie niższym biegu, niż go rozpoczynała. Analiza wielu wskaźników z gospodarki realnej potwierdziła wyraźne hamowanie koniunktury. Z napływających informacji moją uwagę przykuła liczba upadłości ogłoszonych w ubiegłym roku. W 2012 r. wzrosła o 28 proc., do 941 przypadków – rzeczywiście nie wygląda to zbyt optymistycznie, biorąc pod uwagę, że jest to najwyższy przyrost od 2004 r. Jeszcze większego smaczku dodała informacja przytoczona przez jedną z wywiadowni gospodarczych, że wzrost bankructw w Polsce przewyższa dynamikę upadłości w Hiszpanii (+24 proc.) i tylko nieznacznie ustępuje dynamice upadłości w Grecji (+30 proc.). Sąsiedztwo takich krajów w rankingach nie napawa optymizmem i rodzi poważne obawy o perspektywy polskiej gospodarki. Czy fala upadłości w Polsce to potężna fala tsunami, która spustoszy sektor przedsiębiorstw czy może delikatny wiatr,...