Kiedy w końcu października GUS poinformował o ponad 5-proc. spadku produkcji przemysłowej we wrześniu (w skali roku), większość komentatorów i analityków odczytała to jako przełomowy sygnał z gospodarki potwierdzający pogłębianie się spowolnienia lub wręcz jako nadejście wieszczonego od dawna kryzysu. Tymczasem w listopadzie nastąpił wzrost produkcji o 4,6 proc. Wydarzenie to przeszło nieomal bez echa. Czyżby przywiązanie do oczekiwania kryzysu kazało ignorować bardziej optymistyczne dane statystyczne? A może nastąpiła kompletna dezorientacja? Sytuacja taka jest pouczająca, pokazuje bowiem, do czego może prowadzić pochopna interpretacja danych statystycznych.
Powtarzającą się często...