Podczas pobytu w Indonezji Polak doświadcza uczucia deja vu. Nie, nie chodzi o to, a w każdym razie nie przede wszystkim, że tutejsze barwy narodowe są lustrzanym odbiciem naszych. Raczej o to, że Indonezja znajduje się dzisiaj na etapie, który polskie społeczeństwo przechodziło w latach 90. ubiegłego wieku. Tyle tylko, że potencjał gospodarki tego kraju jest znacznie większy.
Make money, not war
Indonezja, dawna kolonia holenderska, przez wiele dziesięcioleci była państwem autorytarnym i dopiero przemiany z lat 1997–1998 zmieniły polityczne oblicze kraju. Choć od przełomu minęło niewiele czasu, to dzisiaj indonezyjska demokracja cieszy się dobrą opinią, a większość specjalistów jest zdania, że kierunek zmian ma trwały charakter. Oczywiście, jak zawsze w młodych demokracjach, sceną polityczną kraju targały gwałtowne burze, ale od kilku lat sytuacja systematycznie się stabilizuje, a obywatele bardziej są zainteresowani zarabianiem pieniędzy niż rewolucją. „Make money, not war" – zdaje się wzywać obecny rząd, który sprawuje tu władzę od połowy poprzedniej dekady i jego kompetencje są przez inwestorów oceniane bardzo wysoko.
Przez całe dziesięciolecia Indonezja egzystowała na obrzeżach globalnej gospodarki. Teraz dobija się o miejsce...