W minionym tygodniu po raz pierwszy od dłuższego czasu polscy inwestorzy mogli wejść w skórę swoich amerykańskich kolegów, dla których spoglądanie z wyższością na pozostałe giełdy było w ostatnich miesiącach normą. Indeks warszawskiego parkietu należał nie tylko do najmocniejszych wskaźników na świecie, ale był także jednym z nielicznych rosnących indeksów podczas globalnej korekty. Naprawdę trudno jest mi wskazać racjonalne podstawy takiej siły naszego rynku akcji. Być może zagraniczny pęd...