Mniej więcej rok temu przez media przetoczyła się dyskusja o modyfikacji reformy emerytalnej. Wydłużenie czasu pracy odebrane zostało z mieszanymi odczuciami, choć atakowane było raczej tylko przez osoby o „lewicowej wrażliwości". Natomiast ograniczenie składki przekazywanej do otwartych funduszy emerytalnych spotkało się niemal z jednogłośnym potępieniem. Dla uproszczenia, zwolennicy pozostawienia status quo wprowadzili do obiegu określenie „zamach na pieniądze emerytów". To, że środków zgromadzonych w OFE nikt nie tknął, nikomu zupełnie nie przeszkadzało w przyklejeniu etykietki rabowania emerytów. Jak wiadomo, emeryci są raczej ubodzy, więc grabienie ich jest szczególnie niegodziwe. A to, że mowa o przyszłych emerytach, to już tylko niewart uwagi szczegół. Wypada więc powtórzyć: ostatnia korekta systemu emerytalnego polegała na redukcji wysokości składki przekazywanej do II filara, a nie na uszczupleniu środków już tam zgromadzonych.
Dyskusja się przetoczyła, minęło kilka miesięcy i temat wrócił w związku z ustawą budżetową 2013 r. Podobnie jak przed rokiem wzywa...