Żyjemy w tak niezwykle ciekawych czasach, że nie wiadomo, z czego się cieszyć, a z czego nie. Często okazuje się bowiem, że wydarzenia w normalnych czasach uznawane za pozytywne, dziś wcale pozytywne być nie muszą. I vice versa, coś, co do tej pory uznawane było za negatywną wiadomość, obecnie niekoniecznie musi wywoływać negatywną reakcję rynkową.
Sztandarowym przykładem w tym względzie są momenty, w których globalne rynki finansowe cieszą się (albo przynajmniej nie smucą) ze słabszych danych fundamentalnych napływających z głównych gospodarek światowych. A dzieje się tak wtedy, gdy inwestorzy nabierają przekonania, że rzeczone, słabsze dane potencjalnie przybliżają tak...