Polityka fiskalna przestała być w rozwiniętych gospodarkach narzędziem zdolnym do stymulowania gospodarek. Jeszcze w 2009 r. wiele państw uruchomiło programy wydatków rządowych, starając się podtrzymać słabnącą koniunkturę. Nie trzeba było długo czekać, aby okazało się, że zadłużenie wielu rządów przekroczyło poziomy powszechnie akceptowane. W tym momencie na znaczeniu zaczęła zyskiwać polityka pieniężna. W pierwszym rzędzie okazało się, jak duże znaczenie ma możliwość prowadzenia suwerennej polityki monetarnej. Na cenzurowanym rynków znalazły się bowiem przede wszystkim te kraje, które nie były w stanie za pośrednictwem swoich banków centralnych wspomóc finansowania deficytów budżetowych. Mowa tu o krajach strefy euro. Stany Zjednoczone, adaptując nieortodoksyjne instrumenty polityki pieniężnej mogły – i wciąż mogą – stymulować gospodarkę. Kraj ten czeka w najbliższej przyszłości tzw. klif fiskalny, czyli gwałtowne wygaśnięcie ulg podatkowych i programów wydatków publicznych.
Zachowanie rynku wskazuje jednak, że nie podważa to zaufania do stabilności finansowej tego kraju. Zupełnie inaczej sprawa ma się w eurolandzie....