Nawrót obaw o trwałość strefy euro kolejny raz w tym roku okazał się pretekstem do niekorzystnych rozstrzygnięć na polskim rynku akcji. Indeks WIG, który jeszcze w minionym tygodniu nieśmiało wspinał się na coraz wyższe pułapy, wczoraj wykonał ruch przekreślający nadzieje optymistów. Poniedziałkowy spadek ma znaczenie nie tylko ze względu na swą siłę, ale przede wszystkim ze względu na cały wynikający z analizy technicznej kontekst sytuacji.
Na ów kontekst składają się wydarzenia z ostatnich dwóch miesięcy. Najpierw w pierwszej połowie czerwca WIG za sprawą rosnących jak na drożdżach notowań dużych spółek mocno poszedł w górę. Pojawiły się nadzieje na powrót lepszych czasów na GPW. Niestety w drugiej połowie czerwca zapał kupujących zaczął się wyczerpywać, a indeks utknął w trendzie bocznym. Ów trend trwał aż do piątku. Wczoraj WIG gwałtownie wybił się w dół z budowanej od tygodni formacji.
Głowa z ramionami straszy
Z punktu widzenia analizy technicznej pojawiło się kilka istotnych sygnałów. Po pierwsze, indeks przebił dołki z 25 czerwca i 12 lipca (39728 pkt). To one stanowiły dolną granicę trendu bocznego. Po drugie, przebicie tych poziomów oznacza...