Po ogłoszeniu wyników kolejnego ratunkowego szczytu Unii na rynkach finansowych zapanowały euforia i radość. Na potęgę umacniało się euro, rosły ceny akcji, ropy i innych surowców. Po reakcji rynku można by odnieść wrażenie, że w ciągu jednej nocy europejscy liderzy załatwili to, czego nie udało im się załatwić w ciągu poprzednich czterech lat trwania kryzysu. Wystarczyło „przycisnąć" Angelę Merkel, rzucić ją (jak określiły to niemieckie media) na kolana i proszę bardzo, wszystkie problemy strefy euro zostały rozwiązane. Czy tak jest w rzeczywistości? Z co najmniej dwóch powodów można mieć co do tego poważne wątpliwości.
Pierwsze kwestia dotyczy samego porozumienia. Otóż czytając je, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest sformułowane w taki sposób, że: i) po pierwsze nie ma pewności, że przedstawione w nim rozwiązania zostaną kiedykolwiek zrealizowane (w tym kontekście warto chociażby wspomnieć o rozbieżności czasowej pomiędzy...