Jest w naszym życiu wiele takich dziedzin, w których z jednej strony występuje klient, chcący nabyć jakieś dobro lub świadczenie, a z drugiej osoba, która w ramach prowadzonej przez siebie działalności zarobkowej ma mu w tym pomóc. Historycznie rzecz biorąc, każda taka profesja, gdy powstawała w odpowiedzi na zapotrzebowanie rynku, zaczynała się domagać od władzy ochrony, powołując się na bezpieczeństwo klientów. Jakże jest ono ważne na rynku finansowym, nie muszę dodawać. Ale czy da się je zagwarantować poprzez licencje? I czy koszty nie biją w samych klientów, rozumianych również jako podatnicy i obywatele?
Przypomina mi się w tym miejscu skecz Jacka Fedorowicza, w którym opowiadał on, dlaczego w socjalizmie produkowało się pastę do zębów. ...