Nadal nie wiem, jak zdefiniować miejsce, w którym znalazły się światowe giełdy. Czy jesteśmy w trakcie korekty po silnych wzrostach z początku roku, na co wskazują indeksy (WIG20), umacniający się dolar oraz osłabienie złota? Czy też nawet jeszcze jej nie zaczęliśmy, co można odczytać po nowych szczytach na giełdzie w Paryżu, Frankfurcie i po sile amerykańskich indeksów. Nie wspominając o Japonii, w przypadku której słabość jena podziałała jak płachta na giełdowego byka, wywołując prawdziwą szarżę...