Od pamiętnej decyzji agencji S&P o obniżeniu ratingów dziewięciu państw strefy euro minęły już dwa tygodnie i ze spokojem można powiedzieć, że nie miała ona takiego wpływu na rynki, jakiego oczekiwano. Analitycy po raz kolejny się pomylili, pisząc, że inwestorzy z wielką niecierpliwością wyczekiwali na decyzję agresywnej agencji, która rewizję ocen zapowiedziała już 5 grudnia. Można jedynie powiedzieć, że ów okres wyczekiwania powstrzymywał nieco byki od działania na wybranych rynkach, w szczególności walutowym. Rynki akcji werdykt S&P przyjęły bez wyrazu i kontynuowały swoją wcześniej rozpoczętą bardzo dobrą passę.
Co ciekawe, dopiero po decyzji agencji S&P ukazały się opracowania, że historia sugerowała spokojne podejście do cięcia ratingów. Otóż kiedy S&P w lutym 2001 r. obniżył rating Japonii z AAA do AA+, to w ciągu następnych czterech miesięcy rentowność dziesięcioletnich obligacji spadła z 1,46 do 1,15 proc. Rynek akcji również nie musi negatywnie reagować, czego przykładem jest rajd o 30 proc. cen akcji w Kanadzie 12 miesięcy po tym, jak ten kraj w 1992 roku stracił prestiżowy rating...