Z lektury strategii inwestycyjnych na 2011 r. wynikało, że zakończenie roku inwestorzy powinni świętować bardzo hucznie. Niestety, zamiast 3,2–3,4 tys. (jak wynikało z wielu analiz) WIG20 zamykał grudzień na poziomie 2,7 tys. pkt. Biura maklerskie nie przewidziały tąpnięcia notowań w sierpniu i we wrześniu. Nawet najwięksi pesymiści zakładali wzrost rzędu 7–8 proc. Tym, co się sprawdziło, są przewidywania co do większej zmienności na rynkach.
– Okazuje się, że w dzisiejszym świecie, pełnym niepewności, jest bardzo trudno przedstawić trafną prognozę, ponieważ w krótkim okresie (a takim jest rok) bardzo dużo zależy od decyzji rządów, banków centralnych czy wreszcie nastawienia inwestorów do poziomu akceptacji istniejącego ryzyka. Raczej możemy mówić o analizie różnych scenariuszy z przypisanym do nich prawdopodobieństwem – mówił w grudniu w rozmowie z „Parkietem" Arkadiusz Chojnacki, szef...