Ostatnio można usłyszeć, że nasza gospodarka jest w dużym niebezpieczeństwie z powodu tzw. bliźniaczych deficytów. Czy rzeczywiście?
Po pierwsze – cóż to jest ten smok trzygłowy zwany bliźniaczym deficytem? W części krajów daje się zaobserwować zjawisko polegające na tym, że w okresie, kiedy mocno rośnie deficyt finansów publicznych, równocześnie szybko przyrasta nierównowaga w wymianie międzynarodowej mierzona wielkością deficytu bilansów obrotów bieżących. Skrótowo mówiąc, rząd, by pobudzić gospodarkę, się ostro zadłuża, transferuje środki do obywateli, czasem i do firm, ale pożytku z tego dla wzrostu specjalnie nie ma, bo kasa wydawana jest głównie na import dóbr konsumpcyjnych z zewnątrz. Spodziewanego przyspieszenia wzrostu PKB nie ma, zostaje za to pokaźny dług, którego zazwyczaj nie ma komu i z czego spłacać.
Jednym z królewskich tego przykładów w ostatnim czasie były Stany Zjednoczone, gdzie ów podwójny deficyt był szczególnie dobrze widoczny...