Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że nadeszły ciężkie czasy dla rynków kapitałowych. Inwestorzy nie do końca rozumieją, dlaczego tracą swoje oszczędności, i właściwie trudno im się dziwić. Przecież z perspektywy drobnego inwestora w gospodarce nie dzieje się nic strasznego. Naturalnie głośno się mówi o ogromnym zadłużeniu europejskich gospodarek, jednak rzeczywiste problemy ze swoim długiem ma zaledwie kilka, i to mniej znaczących, krajów Unii Europejskiej. Większość publikowanych danych makroekonomicznych również nie potwierdza powszechnie panującego pesymizmu. Nie ma dużego wzrostu bezrobocia, wydaje się, że inflacja jest trzymana w ryzach, a europejskie banki pływają w gotówce. Jesteśmy świadkami rynkowego absurdu, gdzie inwestorzy dopłacają niemieckiemu Ministerstwu Finansów za możliwość pożyczenia mu pieniędzy. Trudno sobie wyobrazić, co musiałoby się stać, żeby taka sytuacja utrzymywała się w dłuższej perspektywie. Kryzys,...