Miniony rok zapisze się na kartach historii gospodarczej jako jeden z najtrudniejszych, choć gdy się zaczynał, tylko nieliczni ekonomiści spodziewali się tak pesymistycznego rozwoju wydarzeń na europejskich rynkach.
Punktem zapalnym była Grecja, która stanęła na progu bankructwa. Potem było już tylko gorzej – nastąpiła eskalacja kryzysu zadłużenia na kolejne kraje europejskie, co znacząco wydłużyło kolejkę po finansowe wsparcie i listę potencjalnych bankrutów. Tym samym agencje ratingowe miały pełne ręce roboty: bez wytchnienia (i bez litości) cięły ratingi kolejnych krajów. Jak pamiętamy, nie oszczędziły również USA, którym na początku sierpnia po raz pierwszy w historii obniżono rating – z AAA do AA+.
W konsekwencji gwałtownego rozprzestrzeniania się kryzysu zadłużeniowego strefy euro i obniżania ocen wiarygodności coraz to nowych państw...