Nie milkną dyskusje na temat tego, czy w Stanach Zjednoczonych dojdzie do silnego wzrostu inflacji w najbliższych kilku kwartałach, czy też pozostanie ona pod kontrolą. Jedni argumentują, że wzrost jest nieunikniony, ponieważ doszło do silnego zwiększenia podaży pieniądza. Przeprowadzone przez Rezerwę Federalną, a zakrojone na szeroką skalę dwa programy skupu obligacji (i możliwość przeprowadzenia kolejnego) muszą wkrótce dać o sobie znać w postaci osłabienia dolara i silnego wzrostu cen. Przeciwnicy, wśród których postacią kluczową jest szef Fedu Ben Bernanke, wskazują, że gospodarka jest słaba, rynek pracy kuleje, a nieruchomości wciąż tanieją, dlatego ani obecnie, ani w dającej się przewidzieć przyszłości wzrostu inflacji nie będzie.
Nie ukrywam, że przez długi czas należałem do tej pierwszej grupy. Takie wnioski sugerowała wiedza teoretyczna, a konkretnie ilościowa teoria pieniądza, w myśl której...