Kolejne publikacje danych GUS o inflacji wywołują zaskoczenie wśród analityków, prowokując gorące dyskusje w mediach oraz głosy nawołujące do walki z drożyzną. Tymczasem silny wzrost inflacji do najwyższego poziomu od 10 lat był praktycznie nieunikniony, ponieważ w krótkim czasie nastąpiła kumulacja wielu czynników sprzyjających wzrostowi cen. Pisałem o tym wielokrotnie w poprzednich felietonach na łamach „Parkietu”.
Dla przypomnienia. Po pierwsze, dołek inflacji na końcu poprzedniego cyklu (w sierpniu 2011 r.) wypadł wyjątkowo wysoko. Wskaźnik CPI swoje minimum ustanowił na poziomie 2 procent rok do roku wobec 0,4 proc. w dołku z marca 2006 r. i 0,3 proc. w kwietniu 2003 r. Była więc baza do silnych zwyżek.
Po drugie, szybki wzrost gospodarczy, który zawsze ułatwia i „wybacza” podwyższanie cen.
Po trzecie, silny wzrost notowań płodów rolnych, ropy naftowej, miedzi i innych towarów przemysłowych, który bezpośrednio przekłada się...