70 lat temu, w listopadzie 1940 roku, zmarł jeden z największych giełdowych geniuszy wszech czasów, a zarazem postać tragiczna – Jesse Livermore. W czasach największej świetności zgromadził w krótkim czasie, dzięki śmiałym operacjom giełdowym, ponad 100 mln dolarów, co po uwzględnieniu inflacji warte byłoby obecnie około 1,25 mld USD. Rocznica jego śmierci to dobra okazja, aby przypomnieć opisane przez niego samego reguły, jakie pozwalały mu zarabiać krocie nawet w czasach największych turbulencji na rynkach. Turbulencji, które niewiele odbiegały od tego, z czym inwestorzy mają do czynienia w ostatnich latach.
Długo można by wyliczać powody, dla których postać Livermore’a pozostaje do tej pory – mimo upływu czasu – natchnieniem dla traderów. Wrażenie robi to, że legendarny spekulant największe fortuny zgromadził w czasie krachów giełdowych w 1907 r. i 1929 r., kiedy zdecydowana większość graczy była głęboko pod kreską. W tych czasach jego nazwisko budziło niemal...