Na rynku pojawiły się głosy, że rozważa pan wyjście z Kopeksu. Czy to plotki? A jeśli tak, to z czego one wynikają?
To plotki. Nie mam pojęcia, skąd się biorą. Zwłaszcza że ja naprawdę nie mam i nie miałem żadnych planów dotyczących sprzedaży akcji Kopeksu. Nikt też nie złożył mi żadnej oferty.
Ale gdyby pojawiła się taka oferta, poważna, z dobrą ceną, to wtedy zmieniłby pan zdanie?
Gdyby była propozycja, to przede wszystkim zastanowiłbym się, co mam zrobić z pieniędzmi uzyskanymi ze sprzedaży akcji Kopeksu. Wiadomo, że musiałbym je zainwestować. A ja wolę inwestować w coś, co znam i nad czym mogę mieć kontrolę. Sprawa jest więc jasna – te pieniądze musiały wrócić do Kopeksu.
Jak długo pozostanie pan głównym rozgrywającym w Kopeksie?
Widzę siebie jako inwestora długoterminowego w tej firmie.