Próby tłumaczenia bieżących wydarzeń na rynkach za pomocą danych makro kolejny raz w tym tygodniu okazują się niezbyt trafne. Podczas gdy jeszcze w środę kiepskie nastroje inwestorów tłumaczono m.in. doniesieniami z Chin o słabnięciu wzrostu gospodarczego, to wczoraj, idąc tym tropem, należało oczekiwać, że taki sam efekt wywołają gorsze od prognozowanych dane z amerykańskiego rynku pracy, tym bardziej że jest to obecnie newralgiczny element amerykańskiej gospodarki.
Tymczasem większa, niż prognozowano, liczba wniosków o...