W porównaniu z momentem, kiedy ostatni raz przed urlopem analizowałem sytuację na warszawskim parkiecie (początek lipca), zmieniła się ona radykalnie, przynajmniej biorąc pod uwagę perspektywę średnioterminową. WIG najpierw praktycznie w ostatniej chwili uniknął groźby przełamania poziomu wsparcia na wysokości majowego dołka (39109 pkt), po czym ochoczo ruszył w górę. Zwieńczeniem procesu przebijania się przez strefę oporu było ubiegłotygodniowe sforsowanie szczytu z 13 maja (41915 pkt), który był najwyżej położonym spośród...