Jeśli ratowanie Grecji ma być jedynym kosztem zmuszenia krajów strefy euro, aby wzięły się do roboty, nie tylko w kwestii reformy finansów publicznych, to koszt ten może się okazać śmiesznie niski. Pytanie tylko, czy politykom wystarczy wytrwałości i samozaparcia. Jest na to szansa, bo tempo akceptacji funduszu pomocowego strefy euro i pierwsze decyzje o reformach wskazują na wysoki poziom determinacji.
Zaledwie kilkanaście godzin trwała dyskusja na temat podjęcia nadzwyczajnych działań w związku z kryzysem greckim. Przedstawiciele poszczególnych państw strefy euro musieli być nieźle przestraszeni, skoro w wyniku tej dyskusji podjęto decyzję o utworzeniu funduszu stabilizacyjnego wartego 750 mld euro. 250 miliardów ma dać, jak wiemy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, resztę mają wysupłać poszczególne kraje.
Tempo iście sprinterskie, jeśli wziąć pod uwagę, że w dzisiejszych...