Subiektywna ocena sytuacji (14?21 kwietnia)
Miniony tydzień zapisał się w historii amerykańskiej giełdy czarnymi zgłoskami. Według ?New York Timesa?, zniknęło z niej 2 biliony USD. Daje to ok. 7000 USD straty na jednego obywatela USA. A wszystko w jeden tydzień.
Nasdaq spadł już o 34% od szczytu (10 marca) i wszedł w rynek niedźwiedzia, z którego będzie się długo dźwigał. Nagle nabrały znaczenia wszystkie te czynniki, które większość inwestorów i analityków całkowicie lekceważyła: za wysoka wycena, za dużo akcji na łatwo osiągalny kredyt, zbyt duża liczba ludzi chcących za wszelką cenę zarobić itp. Okazało się też, że rotacja kapitału weszła w ostateczną fazę. Była rotacja ze ?starej gospodarki? w ?nową? i vice versa, a teraz, w ostatniej fazie, mamy do czynienia z rotacją akcji w gotówkę lub obligacje. Ostateczny cios zadały ogłoszone w piątek dane o inflacji. Była ona najwyższa od 5 lat (CPI 0,7%, a tzw. rdzeniowa 0,4%). Wall Street oczekiwała dwa razy niższej rdzeniowej (bez energii i żywności) inflacji.Oczywiście, natychmiast pojawiły się obawy, że Fed podwyższy na posiedzeniu 16 maja stopy o 50, a może nawet i o 100 pkt. proc. To spowodowało wyprzedaż ?starej gospodarki?, a jeśli chodzi o ?nową? ? pozwoliło bez problemów przebić kluczowe wsparcie na Nasdaq (3650 pkt.). Nie znając ostatecznych wyników sesji poniedziałkowej trudno ocenić, czy teraz rynki wejdą...