Obserwatorów rynków zaniepokoić mogło to, co się stało na szczycie ministrów finansów G20. Okazało się, że Europa uważa, iż drogą do naprawy gospodarki jest obniżenie deficytów, a USA, że należy zwiększyć popyt wewnętrzny nawet kosztem eksportu (chodzi o Chiny i Niemcy).
Niemcy ustami kanclerz Merkel potwierdziły, że chcą oszczędzać 10 mld euro rocznie do 2016 roku. Wielka Brytania też zapowiada cięcia, a Hiszpania, Grecja i Portugalia już to zrobiły. To będzie szkodziło gospodarce Unii i nie tylko jej, bo nie ma nic za darmo – zmniejszenie popytu wewnętrznego musi ograniczyć wzrost gospodarczy.
Gdyby nie to, że sytuacja jest bardzo poważna, to można by nawet się uśmiechnąć, widząc ewidentny paradoks. Europa, ostoja państwa opiekuńczego, stosuje metody zalecane przez Amerykanina Miltona Friedmana i neoliberałów, a USA, kolebka neoliberalizmu, zapatrzyła się w...