Zarówno w czasie giełdowej bessy, licząc od szczytu notowań z lipca 2007 r. do dołka z lutego tego roku, jak i na odbiciu, licząc od lutowego dołka do dzisiaj, mniej niż połowa funduszy papierów dłużnych krajowych zdołała osiągnąć lepsze wyniki od rynku.
Jeśli spojrzeć na średni wynik, fundusze wypadają niewiele lepiej od rynku. W bessie zarobiły 7,9 proc. W tym czasie indeks IROS (mierzący stopy zwrotu z obligacji skarbowych o stałym oprocentowaniu), przyjmowany przez Analizy Online, firmę monitorującą rynek TFI, za benchmark, czyli punkt odniesienia dla wyników tej kategorii funduszy, zarobił 7,6 proc. Różnica jest mniejsza niż opłata dystrybucyjna, którą ponoszą klienci i którą muszą odliczyć od zarobku (opłata za zarządzanie jest już uwzględniona w prezentowanych przez TFI stopach zwrotu). Zazwyczaj to 1-2 proc. Mniej więcej zwróciła się, jeśli spojrzeć na wyniki z czasu giełdowego odbicia. Od lutego do końca listopada średnio fundusze dłużne krajowe wypracowały 7,6 proc. IROS zyskał wtedy 6,3 proc.
Wydaje się, że stopy zwrotu poszczególnych funduszy dłużnych powinny być do siebie zbliżone, bo zarządzający inwestują na rynku, którego instrumenty charakteryzują się stosunkowo niewielką i intuicyjnie w miarę stabilną stopą zwrotu. Tymczasem polaryzacja wyników jest bardzo duża. W bessie,...