Minister finansów Jacek Rostowski zapowiada, że zaproponuje rządowi przyjęcie projektu przyszłorocznego budżetu z deficytem wynoszącym 52,2 mld zł.
Rostowski nie obawia się, że taka informacja może zachwiać zaufaniem inwestorów do naszego kraju. – Wszyscy wiedzą, że pożyczamy więcej, bo przyrasta nam dług w ujęciu nominalnym – wyjaśnia. – Zdobyliśmy wśród inwestorów wiarygodność, która będzie podtrzymana determinacją dotyczącą wydatków, co będzie widoczne w budżecie 2010 r.
Ekonomistów nie dziwi zapowiedź znaczącego podwyższenia deficytu. – To urealnienie sytuacji, która w tym roku została sztucznie wykreowana poprzez przerzucenie wydatków np. na Krajowy Fundusz Drogowy – mówi Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.